Wilno w płomieniach
W sierpniu 1655 r. wojska rosyjskie zdobyły, a potem podpaliły Wilno. Potężny pożar – największy w dziejach miasta – pochłonął większość kościołów i odebrał miastu świetność na dziesięciolecia.
Książę, mając auxilia przyrzeczone od najjaśniejszego króla szwedzkiego, spodziewał się nie mieszkając na nieprzyjaciela pod Wilno ruszyć i popioły tamtejsze jeszcze nie ostygłe pomścić. Toż waszmości musi być wiadomo, że dziś Wilna w Wilnie trzeba szukać, bo się siedemnaście dni paliło. Powiadają, że wśród gruzów jeno jamy piwnic czernieją, z których ciągle się jeszcze dymi” – tak w pierwszej części „Potopu” Andrzej Kmicic mówi do miecznika rosieńskiego Tomasza Billewicza. Wcześniej chorąży orszański przyjechał z rozkazu Radziwiłła właśnie do Billewicza, aby Oleńkę i jej stryja sprowadzić do Kiejdan. Miecznik chciał pokazać swoją gościnność, więc przy kielichu rozpoczął rozmowę o polityce. Sienkiewicz umiejętnie włożył w usta Kmicica zdania o pożarze Wilna. Kmicic mówi bowiem o tym w taki sposób, że nie wiadomo, kto tego spalenia dokonał. Sienkiewicz pisał te słowa pod zaborem, w czasach carskiej cenzury, która mogłaby zablokować publikację, gdyby była mowa o prawdziwych sprawcach.
Rosyjskie natarcie
7 sierpnia 1655 r. pod Wilnem stanęły wojska rosyjskie dowodzone przez cara Aleksego I, wspierane przez Kozaków hetmana Iwana Zołtareńki. Łącznie około 40 tys. piechoty i jazdy. Czoła stawiło im niemal 5 tys. Polaków dowodzonych przez Janusza Radziwiłła...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta